"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów". Trudno tutaj się z Lemem nie zgodzić, ale kluczowe tu jest stwierdzenie "nie wiedziałem". W życiu realnym na ogół obracamy się w swoich kręgach, które w ten lub inny sposób są wyselekcjonowane. Przyjaźnimy się z osobami, które lubimy, uczęszczamy do miejsc, gdzie spotykamy ludzi nam podobnych. Jedni wolą pójść na stadion, a inni do filharmonii.W internecie zaś wszyscy są razem, spotyka się więc osoby, które wydają się żyć w światach alternatywnych.
Ostatnio zrobiłam sobie wycieczkę po blogach i muszę przyznać, że była to wyprawa bardzo udana. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tylu ludzi inteligentnych, kreatywnych, z poczuciem humoru i pasją. Już sama świadomość, że istnieją w całkiem dużej ilości podnosi na duchu i trochę poprawiła moje zdanie na temat internetu.
Parę lat temu kupiliśmy dwa hektary ziemi z rozpadającą się chałupą w odległym zakątku południowo-wschodniej Polski. Na razie mieszkamy tam latem i głównie obserwujemy naturę, od czasu do czasu dokładając coś od siebie...
środa, 21 stycznia 2015
wtorek, 13 stycznia 2015
Pamiętajcie o ogrodach
Przyjechawszy do kraju po dziesięciu latach nieobecności zdziwiłam się, jaką nienawiścią darzeni są ekolodzy. Oczywiście nie mam tutaj na myśli osób pracujących naukowo w dziedzinie ekologii, ale tych, którzy popularnie nazywani są eko-oszołomami bądź eko-terrorystami, czyli obrońców środowiska. Właściwie w każdej innej dziedzinie i działalności społeczeństwo jest podzielone, wszystko ma swoich zwolenników i przeciwników, ale jeśli idzie o ekologów, to poza nielicznymi wyjątkami wołających na puszczy, są oni wrogiem publicznym numer jeden. No czasem dołącza się też cyklistów, ale to pewnie dlatego, że poglądy też mają takie bardziej pro-ekologiczne.
Zachodzę w głowę, co takiego musiało się stać podczas mojej nieobecności, że ludzie, jeśli nawet nie potępiają ekologów w czambuł, to boją się przyznać do swoich sympatii do przyrody, by nie zostać zaliczonymi do tego grona i zbluzganymi, a w najlepszym wypadku potraktowanymi z podejrzliwością. Ekolodzy-naukowcy nawet protestują przeciw nazywaniu obrońców środowiska ekologami, bo termin ten stał się w zasadzie obelżywy. Niechęć do ekologów jest nawet silniejsza od wszechobecnej rusofobii - fora internetowe pełne były entuzjastycznych pochwał dla Putina po uwięzieniu aktywistów "Greenpeace'u".
Dlaczego powątpiewanie w jedyną słuszną drogę postępu, czyli "ludziom się należy, bo są najważniejsi" spotyka się z reakcjami obronnymi? Co jest złego w tym, że prócz nas przeżyją żaby i ślimaki, które bez naszej pomocy często skazane są na wyginięcie? Czy tak trudno pojąć, że i my sami bez przyrody nie przetrwamy? Nie wiem. Nie rozumiem.
Zachodzę w głowę, co takiego musiało się stać podczas mojej nieobecności, że ludzie, jeśli nawet nie potępiają ekologów w czambuł, to boją się przyznać do swoich sympatii do przyrody, by nie zostać zaliczonymi do tego grona i zbluzganymi, a w najlepszym wypadku potraktowanymi z podejrzliwością. Ekolodzy-naukowcy nawet protestują przeciw nazywaniu obrońców środowiska ekologami, bo termin ten stał się w zasadzie obelżywy. Niechęć do ekologów jest nawet silniejsza od wszechobecnej rusofobii - fora internetowe pełne były entuzjastycznych pochwał dla Putina po uwięzieniu aktywistów "Greenpeace'u".
Dlaczego powątpiewanie w jedyną słuszną drogę postępu, czyli "ludziom się należy, bo są najważniejsi" spotyka się z reakcjami obronnymi? Co jest złego w tym, że prócz nas przeżyją żaby i ślimaki, które bez naszej pomocy często skazane są na wyginięcie? Czy tak trudno pojąć, że i my sami bez przyrody nie przetrwamy? Nie wiem. Nie rozumiem.
Subskrybuj:
Posty (Atom)