tag:blogger.com,1999:blog-8839761863039098222024-03-05T21:37:09.784+01:00 Susłowa KrainaParę lat temu kupiliśmy dwa hektary ziemi z rozpadającą się chałupą w odległym zakątku południowo-wschodniej Polski. Na razie mieszkamy tam latem i głównie obserwujemy naturę, od czasu do czasu dokładając coś od siebie...Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.comBlogger16125tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-79113424757701870282016-11-15T20:07:00.001+01:002016-11-15T20:07:59.930+01:00Ostatnia płyta<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/YD6fvzGIBfQ/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/YD6fvzGIBfQ?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
Odszedł kolejny wielki poeta, chyba dopiero teraz do mnie dotarło to NAPRAWDĘ :-(Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-55162530371852735472016-02-21T20:38:00.001+01:002016-02-21T20:38:26.520+01:00Korzyści materialne a przyrodaW przyszłym tygodniu ma zniknąć mój ulubiony program radiowy - Niedziela filozofów, którą prowadzi pan Tomasz Stawiszyński - Himalaje kultury i erudycji.<br />
Zastanawiam się czy sobie gdzieś nie zapisać audycji archiwalnych, bo kto wie jak długo będą na stronie RDC.<br />
Dziś część audycji była poświęcona Puszczy Białowieskiej:<br />
<a href="http://www.rdc.pl/podcast/niedziela-filozofow-korzysci-materialne-a-przyroda/">http://www.rdc.pl/podcast/niedziela-filozofow-korzysci-materialne-a-przyroda/</a>Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-37398366510862618452016-02-20T10:57:00.001+01:002016-02-20T10:57:05.709+01:00Bez komentarza<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/S7586y9WryA/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/S7586y9WryA?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-54935165396965196572016-02-19T11:29:00.001+01:002016-02-19T11:35:03.869+01:00Zbliża się wiosna :)Znowu wiosna zbliża się wielkimi krokami. Nasiona zakupione, róże zamówione i pierdylion filmów i zdjęć o oczkach wodnych obejrzany. Bo doszłam do wniosku, że oczko wodne jest ABSOLUTNIE konieczne :) Ogród bez wody istnieć nie może.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-64279608031132135302015-04-21T14:18:00.000+02:002015-04-21T14:18:38.862+02:00Nareszcie...nadejszła ta wiekopomna chwila. Jutro, najpóźniej pojutrze jadę na moje "włości". Pewnie jak zazwyczaj będę przez pierwsze trzy dni rozstrząsać swój stan psychiczny, no bo czy ktoś normalny dobrowolnie zamienia ciepłą wodę w kranie na zimną wyciąganą wiadrem ze studni (a po zimie to i czasem mysz się trafi), puszysty dywanik przy łóżku na pokrytą mysimi bobkami podłogę i czysty biały klopik, w którego czeluściach za dotknięciem paluszka znikają wszelkie nieczystości, na toaletę "kompostującą", czyli zwykłą wygódkę na dworze? No chyba nie.<br />
Po kilku dniach mi to przechodzi i zaczynam cieszyć się bliskim kontaktem z naturą i poczuciem, że robię coś sensownego, wiosennymi kwiatami w lesie i obserwacją ptaków i ogólnie budzącej się do życia przyrody.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-32462545282615887382015-04-11T05:11:00.000+02:002015-04-11T05:11:02.444+02:00Rocznica<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
10 kwietnia 2004 - to już jedenaście lat jak odszedł Jacek Kaczmarski. Jak żal.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/lrFmiuJhIOw/0.jpg" src="http://www.youtube.com/embed/lrFmiuJhIOw?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-14750837585919578542015-03-27T01:37:00.001+01:002015-03-27T01:37:23.889+01:00Ogrodowa obsesjaI skąd się toto bierze? Co wypycha z ciepłego łóżeczka skoro świt i gna po ogrodzie, każąc wypatrywać nowych listków, wyłążących spod ziemi kiełków, rozwijających się pąków i lokatorów budek dla ptaszków?<br />
Dziecięciem będąc, owszem, lubiłam chodzić do lasu, grzebać patykiem w strumyku i obserwować ptaki przy karmniku, ale już prace ogrodowe to był niezbyt lubiany obowiązek. Ogród miała moja babcia i pamiętam, że rosło tam "wszystko". Potem mama uprawiała parę grządek, bardziej z konieczności i oszczędności niż zamiłowania. Takie były czasy, że normalnym było uprawianie własnych warzyw, a nawet trzymanie paru kur, jeśli tylko ktoś miał taką możliwość. Sadziło się zawsze to samo: marchew, pietruszkę i selery, które zimowały potem w piwnicy, w wiadrach z wilgotnym piaskiem, cebulę z dymki, składaną potem w koszykach oraz pory, pomidory i ogórki do zjedzenia "na już", względnie do ukiszenia. Kapusta, kupiona od rolnika kisiła się w beczce, a jabłka i gruszki pachniały na półkach. Potem czasy się zmieniły, kupowało się wszystko w warzywniaku, a grządki zarosły trawą.<br />
Aż nagle coś mnie naszło i musiałam, no musiałam mieć własny ogród. Czasem sobie tłumaczę to czymś w rodzaju misji, zaopiekowania się kawałkiem Ziemi i zapewnieniu mu maksymalnej bioróżnorodności, czasem chcę po prostu mieć zdrową żywność, świeże powietrze i święty spokój. Moja mama zaś twierdzi, że odezwały się we mnie geny drugiej babci, której zresztą nigdy nie poznałam. Dziwne to.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-4332675047390523522015-03-09T18:00:00.000+01:002015-03-09T23:48:24.512+01:00Unilog1. Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe.<br />
<br />
No i może jeszcze wprowadzić lekcje empatii w szkołach (plus zajęcia terenowe w szpitalach i schroniskach dla zwierząt).Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-31109790626180965062015-03-03T19:52:00.000+01:002015-03-03T19:52:39.049+01:00Piosenka francuskaPonieważ pamiętam jeszcze czasy, kiedy ze względów politycznych piosenka angielskojęzyczna była w środkach masowego przekazu mało obecna, natomiast piosenka francuska (i inne europejskie) została ludowi udostępniona, wciąż mam do tej piosenki sentyment. I nawet nie tak bardzo przeszkadza mi, że nie znam francuskiego i w związku z tym mam raczej ogólne pojęcie o czym śpiewają. Niestety moje nieliczne próby nauczenia się francuskiego kończyły się na ogół po dwóch lekcjach. Niemniej jednak cieszę się, że mogę sobie te starocia na jutubie pooglądać.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/n2kkr0e_dTQ/0.jpg" src="http://www.youtube.com/embed/n2kkr0e_dTQ?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/-CusCZ6Yijo/0.jpg" src="http://www.youtube.com/embed/-CusCZ6Yijo?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<br />Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-84999667259888000222015-02-20T01:05:00.001+01:002015-02-20T01:27:27.443+01:00SolastalgiaNie wiem, czy istnieje jakiś polski odpowiednik tego terminu. Wymyślił go australijski filozof Glenn Albrecht, by opisać stan podobny do nostalgii, melancholii związanej z opuszczeniem swojego kraju albo miejsca urodzenia i tęsknoty za nim. Aby odczuwać solastalgię nie trzeba nigdzie wyjeżdżać. Mieszka się tam gdzie zawsze, tylko miejsce to jest już inne. Albrecht odnosił się w swoich wywodach bardziej do zmian klimatycznych albo do wielkich ingerencji człowieka w środowisko naturalne (susze, powodzie, kopalnie odkrywkowe itp.), kiedy to, co znajome i przewidywalne zmienia się nagle i czujemy się bezsilni i niemający jakiegokolwiek wpływu na to, co nas otacza i co się dzieje.<br />
Myślę, że można by trochę rozszerzyć znaczenie tego słowa. Wszystko zmienia się w tempie dawniej niespotykanym i często chciałoby się zwolnić i powrócić do tego dawnego świata, którego często już wokół nas nie ma. Wydaje mi się, że sporo osób, włącznie ze mną, gdzieś tam w środku sobie taką małą solastalgię hoduje. Ach, kraj lat dziecinnych... Ale też nie uważam, że jest to uczucie destrukcyjne, wręcz przeciwnie. Jest to okruszek marzenia, nasionko, z którego wyrosnąć może duże drzewo opierające się wichrom historii i dające schronienie ludziom. Możemy starać się odbudowywać tamten świat, albo przynajmniej przechować jego pamięć dla przyszłych pokoleń. Świat może trochę (albo nawet bardzo) wyidealizowany, pełen ludzkiej życzliwości, solidarności i tolerancji, upalnych lat i białych zim, lasów zapraszających do swego wnętrza, ukwieconych łąk i źródełek z krystalicznie czystą wodą, raczej mało realny, ale jakżeż piękny.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen="" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://ytimg.googleusercontent.com/vi/JRZnKdCO24A/0.jpg" frameborder="0" height="266" src="http://www.youtube.com/embed/JRZnKdCO24A?feature=player_embedded" width="320"></iframe></div>
<br />Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-20250072440366912762015-02-03T18:44:00.000+01:002015-02-07T03:32:25.584+01:00KoncepcjaZawsze bardziej podobały mi się lasy niż ogrody. A już te francuskie przystrzyżone pod sznurek bukszpany i wszelkie geometryczne kształty ujarzmiające naturę są zupełnie nie w moim guście i nie potrafię pojąć, dlaczego niektórzy tak się nimi zachwycają. Ale może mają większe zamiłowanie do porządku niż ja.<br />
Dlatego do tej pory było dla mnie oczywiste, że mój ogród będzie ogrodem leśnym - takim lasem, gdzie zamiast brzózek i sosenek rosną jabłonki i śliwy, a w niższych piętrach krzewy porzeczek, malin i różne inne rośliny, które łączy to, że nadają się do jedzenia (a jest ich całkiem sporo). Nie ukrywam, że koncepcja podziału pracy - ja 25%, natura (pan Bóg) 75% też bardziej przemawia do mnie niż zwalczanie tejże natury poprzez cięgłe plewienie, koszenie, kopanie i inne ingerencje.<br />
Ostatnio jednak, z tęsknoty za wiosną i ogrodem, zaczęłam sobie wieczorami oglądać na jutubie "Gardeners' World". I bardzo spodobał mi się ogród Monty Dona - ogród, w którym wszystko jest pod kontrolą, a podział pracy jest dokładnie odwrotny. Oczywiście budżet programu pewnie jest niemały, a i w tym ogrodzie pracuje więcej niż jedna osoba, niemniej jednak jest sporo do podpatrzenia.<br />
Ze swojej dotychczasowej koncepcji nie zamierzam rezygnować, ale myślę, że powinnam poświęcić trochę więcej czasu planowaniu. Ogród jest dziełem sztuki i dobrze byłoby, gdyby było można w nim zauważyć jakąś myśl przewodnią, dbałość o stronę estetyczną obok tej utylitarnej. Krótko mówiąc, chcę by mój ogród stał się trochę ładniejszy, choć pewnie nadal nie będą mnie specjalnie wzruszać uwagi typu: "A czemu te warzywa rosną w chwastach?" i "To gdzie jest ten twój ogród?".Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-40292013321746675342015-01-21T20:43:00.001+01:002015-01-21T20:43:56.212+01:00Internet"Dopóki nie skorzystałem z internetu, nie wiedziałem, że na świecie jest tylu idiotów". Trudno tutaj się z Lemem nie zgodzić, ale kluczowe tu jest stwierdzenie "nie wiedziałem". W życiu realnym na ogół obracamy się w swoich kręgach, które w ten lub inny sposób są wyselekcjonowane. Przyjaźnimy się z osobami, które lubimy, uczęszczamy do miejsc, gdzie spotykamy ludzi nam podobnych. Jedni wolą pójść na stadion, a inni do filharmonii.W internecie zaś wszyscy są razem, spotyka się więc osoby, które wydają się żyć w światach alternatywnych.<br />
Ostatnio zrobiłam sobie wycieczkę po blogach i muszę przyznać, że była to wyprawa bardzo udana. Nie zdawałam sobie sprawy, że jest aż tylu ludzi inteligentnych, kreatywnych, z poczuciem humoru i pasją. Już sama świadomość, że istnieją w całkiem dużej ilości podnosi na duchu i trochę poprawiła moje zdanie na temat internetu.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-82356612192685726152015-01-13T22:17:00.000+01:002015-01-15T16:26:10.379+01:00Pamiętajcie o ogrodachPrzyjechawszy do kraju po dziesięciu latach nieobecności zdziwiłam się, jaką nienawiścią darzeni są ekolodzy. Oczywiście nie mam tutaj na myśli osób pracujących naukowo w dziedzinie ekologii, ale tych, którzy popularnie nazywani są eko-oszołomami bądź eko-terrorystami, czyli obrońców środowiska. Właściwie w każdej innej dziedzinie i działalności społeczeństwo jest podzielone, wszystko ma swoich zwolenników i przeciwników, ale jeśli idzie o ekologów, to poza nielicznymi wyjątkami wołających na puszczy, są oni wrogiem publicznym numer jeden. No czasem dołącza się też cyklistów, ale to pewnie dlatego, że poglądy też mają takie bardziej pro-ekologiczne.<br />
Zachodzę w głowę, co takiego musiało się stać podczas mojej nieobecności, że ludzie, jeśli nawet nie potępiają ekologów w czambuł, to boją się przyznać do swoich sympatii do przyrody, by nie zostać zaliczonymi do tego grona i zbluzganymi, a w najlepszym wypadku potraktowanymi z podejrzliwością. Ekolodzy-naukowcy nawet protestują przeciw nazywaniu obrońców środowiska ekologami, bo termin ten stał się w zasadzie obelżywy. Niechęć do ekologów jest nawet silniejsza od wszechobecnej rusofobii - fora internetowe pełne były entuzjastycznych pochwał dla Putina po uwięzieniu aktywistów "Greenpeace'u".<br />
Dlaczego powątpiewanie w jedyną słuszną drogę postępu, czyli "ludziom się należy, bo są najważniejsi" spotyka się z reakcjami obronnymi? Co jest złego w tym, że prócz nas przeżyją żaby i ślimaki, które bez naszej pomocy często skazane są na wyginięcie? Czy tak trudno pojąć, że i my sami bez przyrody nie przetrwamy? Nie wiem. Nie rozumiem.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-60438628788485638292014-12-30T23:50:00.000+01:002014-12-31T00:18:30.311+01:00SzerszenieZeszłe lato spędziliśmy w sąsiedztwie szerszeni. Wiosną zauważyłam jak szerszeń-mama (prawdziwy olbrzym) wlatuje przez dziurę do wybrzuszenia w dykcie koło drzwi wejściowych do naszej chałupy. Opanowawszy pierwszy odruch paniki i chęć zalepienia dziury z szerszenicą w środku, postanowiłam dokształcić się nieco w temacie, zanim podejmę jakieś pochopne decyzje. Dowiedziałam się więc, że szerszenie są bardzo mało agresywne. Potwierdziło się to latem, gdy wylatując z gniazda zgrabnie omijały nas, gdy przypadkiem stanęliśmy im na drodze. Poza tym, jeśli już w jakiś sposób dadzą się sprowokować i użądlą, to ilość jadu jaką wstrzykują jest wielokrotnie mniejsza niż na przykład przy użądleniu pszczoły. Tego faktu nie było nam dane sprawdzić, bo żaden szerszeń nas nie zaatakował.<br />
Dodatkowo szerszenie są bardzo pożyteczne: są głównie mięsożerne. więc polują na wszelkie muchy, komary i inne szkodniki skuteczniej niż wiele ptaków. Podobno większa kolonia może zjeść nawet pół kilograma owadów dziennie! Nie wiem, czy ze względu na obecność szerszeni, ale było wyjątkowo mało komarów i much w chałupie zeszłego lata.<br />
No i obserwacja szerszeni też była fascynująca: najpierw pracowitość królowej matki, a potem różne korowody i "rozmowy" między robotnicami. W przyszłym roku mam zamiar zbudować budkę dla szerszeni, w którejś książce ogrodniczej widziałam plany.<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=883976186303909822" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwVPiLyCohZje1-gp2CN7XVZ_bKnHCAxzMiF3LteEut33wMeA8KkncQaeYyDVXD2_a4WEFWMyQ73RQ4IsM2pFreyA_RU84PZXMXgbJRmqCllB1Naf1mnJa0yoEosBpZW0K9fregN6Duk4/s1600/budka.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhwVPiLyCohZje1-gp2CN7XVZ_bKnHCAxzMiF3LteEut33wMeA8KkncQaeYyDVXD2_a4WEFWMyQ73RQ4IsM2pFreyA_RU84PZXMXgbJRmqCllB1Naf1mnJa0yoEosBpZW0K9fregN6Duk4/s1600/budka.gif" height="320" width="320" /></a></div>
<br />Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-81313238237703203362014-12-16T23:10:00.000+01:002015-01-09T16:56:07.604+01:00Remont?Zasypiając wieczorem codziennie myślę sobie o naszej chałupie. I codziennie rozstrząsam następujący dylemat: remontować czy rozwalić i postawić coś nowego. Każda z tych opcji ma swoje plusy i minusy. Remont prawdopodobnie byłby tańszy... choć może niekoniecznie, zważywszy na stan, w jakim dana chałupa jest. A w dodatku obawiam się, że byłby to remont wieczny, bo stale coś trzeba wymienić, poprawić, załatać. Wprawdzie trochę prac moglibyśmy zrobić sami (tutaj dodam, że mąż absolutnie jest zwolennikiem nowego), ale doświadczenie budowlane to u nas skromniutkie... oj, skromniutkie. No ale dom jest tradycyjny i piec ma (też tradycyjny i dobrze działający) i może by tak pomalutku, po kawałeczku...<br />
Z drugiej strony nie jest to żaden stuletni zabytek wyróżniający się urodą, tylko pięćdziesięcioletnia chałupa z "brusów" obita dyktą. Pod tę dyktę na wszelki wypadek na razie nie zaglądamy, bo zajrzenie w jednym narożniku poskutkowało koniecznością wymiany tegoż. Przypuszczamy, że podwalina jest do wymiany, a już na pewno na pólnocnej ścianie, bo ta część mocno "siadła". Tak więc wymieniliśmy dach i z roku na rok odkładamy inne remonty :( Zwłaszcza, że finansowo ciągle są jakieś pilniejsze nieprzewidywane wydatki.<br />
A nowy dom, z bala, to drogo. Alternatywne budownictwo? Nie wiem czy starczy nam sił, pierwszej młodości już nie jesteśmy. Fundamenty z kamienia, kiedy w okolicy ani kamyczka? No i czy naprawdę jest nam potrzebny nowy dom? Czy będziemy tam mieszkać na emeryturze, czy tylko spędzać lato, tak jak teraz (ewentualnie dodatkowo jesień i wiosnę)? Bo, że dzieci nie będą tam chciały zamieszkać jest dla nas raczej oczywiste.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-883976186303909822.post-82562676074507302532014-11-28T00:40:00.002+01:002014-11-28T18:09:35.514+01:00PoczątekWkrótce coś napiszę :)<br />
Choć w obecnych czasach, gdy więcej jest ludzi piszących niż czytających, trudno znaleźć coś, o czym ktoś już wcześniej nie napisał - zapewne ciekawiej, z większą znajomością rzeczy i polotem.<br />
Zerkam na listę blogów, na które zaglądam i naprawdę wszystko ważne dla mnie tam już jest...<br />
Zioła u Utygan (i na blogach, z których ona korzysta), perma-ogrodnictwo u Gorzkiej Jagody (i to z jakim doświadczeniem!), pomysły ze świata u Pana Żula, poezja i oczarowanie codziennym życiem w Muzyce Ciszy. Że nie wspominam o wielu innych, które czytając zaśmiewam się do łez, a których nie dodaję do listy, bo zawsze mogę na nie trafić pośrednio.Susłowahttp://www.blogger.com/profile/11711673648706823219noreply@blogger.com2