Zeszłe lato spędziliśmy w sąsiedztwie szerszeni. Wiosną zauważyłam jak szerszeń-mama (prawdziwy olbrzym) wlatuje przez dziurę do wybrzuszenia w dykcie koło drzwi wejściowych do naszej chałupy. Opanowawszy pierwszy odruch paniki i chęć zalepienia dziury z szerszenicą w środku, postanowiłam dokształcić się nieco w temacie, zanim podejmę jakieś pochopne decyzje. Dowiedziałam się więc, że szerszenie są bardzo mało agresywne. Potwierdziło się to latem, gdy wylatując z gniazda zgrabnie omijały nas, gdy przypadkiem stanęliśmy im na drodze. Poza tym, jeśli już w jakiś sposób dadzą się sprowokować i użądlą, to ilość jadu jaką wstrzykują jest wielokrotnie mniejsza niż na przykład przy użądleniu pszczoły. Tego faktu nie było nam dane sprawdzić, bo żaden szerszeń nas nie zaatakował.
Dodatkowo szerszenie są bardzo pożyteczne: są głównie mięsożerne. więc polują na wszelkie muchy, komary i inne szkodniki skuteczniej niż wiele ptaków. Podobno większa kolonia może zjeść nawet pół kilograma owadów dziennie! Nie wiem, czy ze względu na obecność szerszeni, ale było wyjątkowo mało komarów i much w chałupie zeszłego lata.
No i obserwacja szerszeni też była fascynująca: najpierw pracowitość królowej matki, a potem różne korowody i "rozmowy" między robotnicami. W przyszłym roku mam zamiar zbudować budkę dla szerszeni, w którejś książce ogrodniczej widziałam plany.
Parę lat temu kupiliśmy dwa hektary ziemi z rozpadającą się chałupą w odległym zakątku południowo-wschodniej Polski. Na razie mieszkamy tam latem i głównie obserwujemy naturę, od czasu do czasu dokładając coś od siebie...
wtorek, 30 grudnia 2014
wtorek, 16 grudnia 2014
Remont?
Zasypiając wieczorem codziennie myślę sobie o naszej chałupie. I codziennie rozstrząsam następujący dylemat: remontować czy rozwalić i postawić coś nowego. Każda z tych opcji ma swoje plusy i minusy. Remont prawdopodobnie byłby tańszy... choć może niekoniecznie, zważywszy na stan, w jakim dana chałupa jest. A w dodatku obawiam się, że byłby to remont wieczny, bo stale coś trzeba wymienić, poprawić, załatać. Wprawdzie trochę prac moglibyśmy zrobić sami (tutaj dodam, że mąż absolutnie jest zwolennikiem nowego), ale doświadczenie budowlane to u nas skromniutkie... oj, skromniutkie. No ale dom jest tradycyjny i piec ma (też tradycyjny i dobrze działający) i może by tak pomalutku, po kawałeczku...
Z drugiej strony nie jest to żaden stuletni zabytek wyróżniający się urodą, tylko pięćdziesięcioletnia chałupa z "brusów" obita dyktą. Pod tę dyktę na wszelki wypadek na razie nie zaglądamy, bo zajrzenie w jednym narożniku poskutkowało koniecznością wymiany tegoż. Przypuszczamy, że podwalina jest do wymiany, a już na pewno na pólnocnej ścianie, bo ta część mocno "siadła". Tak więc wymieniliśmy dach i z roku na rok odkładamy inne remonty :( Zwłaszcza, że finansowo ciągle są jakieś pilniejsze nieprzewidywane wydatki.
A nowy dom, z bala, to drogo. Alternatywne budownictwo? Nie wiem czy starczy nam sił, pierwszej młodości już nie jesteśmy. Fundamenty z kamienia, kiedy w okolicy ani kamyczka? No i czy naprawdę jest nam potrzebny nowy dom? Czy będziemy tam mieszkać na emeryturze, czy tylko spędzać lato, tak jak teraz (ewentualnie dodatkowo jesień i wiosnę)? Bo, że dzieci nie będą tam chciały zamieszkać jest dla nas raczej oczywiste.
Z drugiej strony nie jest to żaden stuletni zabytek wyróżniający się urodą, tylko pięćdziesięcioletnia chałupa z "brusów" obita dyktą. Pod tę dyktę na wszelki wypadek na razie nie zaglądamy, bo zajrzenie w jednym narożniku poskutkowało koniecznością wymiany tegoż. Przypuszczamy, że podwalina jest do wymiany, a już na pewno na pólnocnej ścianie, bo ta część mocno "siadła". Tak więc wymieniliśmy dach i z roku na rok odkładamy inne remonty :( Zwłaszcza, że finansowo ciągle są jakieś pilniejsze nieprzewidywane wydatki.
A nowy dom, z bala, to drogo. Alternatywne budownictwo? Nie wiem czy starczy nam sił, pierwszej młodości już nie jesteśmy. Fundamenty z kamienia, kiedy w okolicy ani kamyczka? No i czy naprawdę jest nam potrzebny nowy dom? Czy będziemy tam mieszkać na emeryturze, czy tylko spędzać lato, tak jak teraz (ewentualnie dodatkowo jesień i wiosnę)? Bo, że dzieci nie będą tam chciały zamieszkać jest dla nas raczej oczywiste.
Subskrybuj:
Posty (Atom)