Myślę, że można by trochę rozszerzyć znaczenie tego słowa. Wszystko zmienia się w tempie dawniej niespotykanym i często chciałoby się zwolnić i powrócić do tego dawnego świata, którego często już wokół nas nie ma. Wydaje mi się, że sporo osób, włącznie ze mną, gdzieś tam w środku sobie taką małą solastalgię hoduje. Ach, kraj lat dziecinnych... Ale też nie uważam, że jest to uczucie destrukcyjne, wręcz przeciwnie. Jest to okruszek marzenia, nasionko, z którego wyrosnąć może duże drzewo opierające się wichrom historii i dające schronienie ludziom. Możemy starać się odbudowywać tamten świat, albo przynajmniej przechować jego pamięć dla przyszłych pokoleń. Świat może trochę (albo nawet bardzo) wyidealizowany, pełen ludzkiej życzliwości, solidarności i tolerancji, upalnych lat i białych zim, lasów zapraszających do swego wnętrza, ukwieconych łąk i źródełek z krystalicznie czystą wodą, raczej mało realny, ale jakżeż piękny.
Parę lat temu kupiliśmy dwa hektary ziemi z rozpadającą się chałupą w odległym zakątku południowo-wschodniej Polski. Na razie mieszkamy tam latem i głównie obserwujemy naturę, od czasu do czasu dokładając coś od siebie...
piątek, 20 lutego 2015
Solastalgia
Nie wiem, czy istnieje jakiś polski odpowiednik tego terminu. Wymyślił go australijski filozof Glenn Albrecht, by opisać stan podobny do nostalgii, melancholii związanej z opuszczeniem swojego kraju albo miejsca urodzenia i tęsknoty za nim. Aby odczuwać solastalgię nie trzeba nigdzie wyjeżdżać. Mieszka się tam gdzie zawsze, tylko miejsce to jest już inne. Albrecht odnosił się w swoich wywodach bardziej do zmian klimatycznych albo do wielkich ingerencji człowieka w środowisko naturalne (susze, powodzie, kopalnie odkrywkowe itp.), kiedy to, co znajome i przewidywalne zmienia się nagle i czujemy się bezsilni i niemający jakiegokolwiek wpływu na to, co nas otacza i co się dzieje.
Myślę, że można by trochę rozszerzyć znaczenie tego słowa. Wszystko zmienia się w tempie dawniej niespotykanym i często chciałoby się zwolnić i powrócić do tego dawnego świata, którego często już wokół nas nie ma. Wydaje mi się, że sporo osób, włącznie ze mną, gdzieś tam w środku sobie taką małą solastalgię hoduje. Ach, kraj lat dziecinnych... Ale też nie uważam, że jest to uczucie destrukcyjne, wręcz przeciwnie. Jest to okruszek marzenia, nasionko, z którego wyrosnąć może duże drzewo opierające się wichrom historii i dające schronienie ludziom. Możemy starać się odbudowywać tamten świat, albo przynajmniej przechować jego pamięć dla przyszłych pokoleń. Świat może trochę (albo nawet bardzo) wyidealizowany, pełen ludzkiej życzliwości, solidarności i tolerancji, upalnych lat i białych zim, lasów zapraszających do swego wnętrza, ukwieconych łąk i źródełek z krystalicznie czystą wodą, raczej mało realny, ale jakżeż piękny.
Myślę, że można by trochę rozszerzyć znaczenie tego słowa. Wszystko zmienia się w tempie dawniej niespotykanym i często chciałoby się zwolnić i powrócić do tego dawnego świata, którego często już wokół nas nie ma. Wydaje mi się, że sporo osób, włącznie ze mną, gdzieś tam w środku sobie taką małą solastalgię hoduje. Ach, kraj lat dziecinnych... Ale też nie uważam, że jest to uczucie destrukcyjne, wręcz przeciwnie. Jest to okruszek marzenia, nasionko, z którego wyrosnąć może duże drzewo opierające się wichrom historii i dające schronienie ludziom. Możemy starać się odbudowywać tamten świat, albo przynajmniej przechować jego pamięć dla przyszłych pokoleń. Świat może trochę (albo nawet bardzo) wyidealizowany, pełen ludzkiej życzliwości, solidarności i tolerancji, upalnych lat i białych zim, lasów zapraszających do swego wnętrza, ukwieconych łąk i źródełek z krystalicznie czystą wodą, raczej mało realny, ale jakżeż piękny.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz